Humor i satyra. Tu nie ma tematów tabu ani świętych krów. Przełamujmy zmowę milczenia. Zdemaskujmy i zniszczmy kamarylę. Nadchodzi kontrrewolucja.

środa, 1 lipca 2009

To tylko Bolek

06.05.09 (śr) w Dzienniku ukazał się prowokacyjny artykuł dotyczący wypowiedzi Wałęsy (Lech Wałęsa wzywa do rękoczynów, Dziennik 06.05.09). Artykuł przytacza kilka – jak zwykle – średnio składnych wypowiedzi Wałęsy, z których wynika, że Wałęsa zaproponował rozwiązanie sporu między zwolennikami okrągłego stołu a jego przeciwnikami za pomocą bitwy np. na kamienie: „Musimy się umówić, czy walczymy na kamienie, czy walczymy inaczej. (...) Organizujemy się przeciwko tym szaleńcom, tym anarchistom, druga strona też się bierze za kamienie i kto przeżyje, ten żyw będzie”. Za Dziennikiem kilka innych mediów powtórzyło tę wypowiedź w tonie sensacji.

Wypowiedź Wałęsy nawiązywała do głośnej manifestacji stoczniowców z Gdańska, która miała miejsce w Warszawie 29.04.09 (śr). Manifestacja zasłynęła z płonących opon oraz dość brutalnej interwencji policji. Rząd zareagował nerwowo, gdyż tego samego dnia odbywał się w Warszawie międzynarodowy zlot EPP (European People’s Party, Europejskiej Partii Ludowej), do której należy PO. Z jednej strony zlot ten był wielką akcją promocyjną rządzącego PO, ale z drugiej mógł też stanowić niedozwoloną formę kampanii wyborczej w wyborach do Europarlamentu. Związkowcy zapowiedzieli, że manifestacje odbędą się również 4 czerwca w Gdańsku – w trakcie obchodów 20. rocznicy wyborów 1989 r., do których rząd niemrawo się szykował. W rezultacie zapowiedzi związkowców Tusk nabrał wątpliwości dotyczących organizacji obchodów. Wystraszył się ewentualnych zamieszek czy może bardziej pragmatycznie – zdominowania święta zawłaszczonego przez elity przez bardziej autentycznych depozytariuszy solidarnościowej tradycji. Zaczęły pojawiać się informacje o ewentualnym odwołaniu obchodów, także Wałęsa we wspomnianej wypowiedzi opublikowanej w Dzienniku zasugerował takie rozwiązanie: „W tym stanie rzeczy lepiej jest odwołać gdańskie uroczystości. Ponieważ taką anarchię zasiał Kaczyński, polityk Rydzyk, że tu rzeczywiście może dojść do tragedii.” Wydaje się więc, że prowokacja Wałęsy i obliczony na sensację artykuł w Dzienniku 06.05.09 był akcją osłonową dla Tuska, która miała złagodzić efekt wycofania się z obchodów. Ostatecznie 07.05.09 ogłoszono decyzję o przeniesieniu części obchodów z Gdańska do Krakowa. Osobiście uważam, że – niezależnie od swojej gry – medialnie Tusk okazał się w tej sprawie śmierdzącym tchórzem, ale też to nie mój cyrk – obchody rocznicy zgniłego porozumienia i przegranych z komunistami wyborów 1989 r. nie są dla mnie szczególnie istotne.

Klip 1. Prezentacja zdjęć i newsów z wydarzeń 29.04.09 – Strona rządowa brutalnie rozpędza manifestację stoczniowców z Gdańska. Bezwzględna pacyfikacja stoczniowców jest znamienna – stanowi groteskowe oblicze zapowiadanej przez Tuska tzw. „polityki miłości” oraz szokujący dowód stronniczości mediów, które wchodziły na szczyty oburzenia z powodu happeningu zidiociałych pielęgniarek w 2007 r., który – właściwie nie wiadomo dlaczego – miał być dowodem na to, że „reżim Kaczyńskich zamachnął się na prawa człowieka”.

Klip 2. Amatorski film z fragmentu zajść 29.04.09 pod Pałacem Kultury i Nauki w Warszawie. Telewizja raczej unikała pokazywania brutalnych scen – ludzi poparzonych gazem pieprzowym lub rannych.

Wezwanie Wałęsy do bitwy na kamienie zostało wygłoszone w poczuciu całkowitej bezkarności i braku odpowiedzialności osoby publicznej za słowo. Pojawia się pytanie, czy jest sens bawić się w procesowanie z bucem, który ma ogromne plecy – poparcie esbeckiego układu, mediów i samego premiera. Wiadomo, że nasz wymiar sprawiedliwości jest mocno przegniły, nasączony esbekami lub ich następcami. Wiadomo, jakie zapadają wyroki – urągające logice, przyzwoitości, nie wspominając o poszanowaniu prawa. Do przeprowadzenia spraw po myśli układu stosuje się od 20 lat wyświechtane już kruczki i sztuczki proceduralne, które z prawem mają tyle wspólnego, co kanciarze z Kantem. Wielu uważa, że reformę Polski należałoby zacząć właśnie od tego przegniłego systemu sprawiedliwości. We wpisie Lancelota (Lancelot, Od czego zacząć remont RP czyli suplement do „Nowego Otwarcia”, Blogmedia24.pl/Lancelot 26.06.09) czytamy: „Polskie sądownictwo trzeba poddać gruntownej lustracji, dekomunizacji i społecznej kontroli, obecna «wolność» instytucji tej wybitnie nie służy i doprowadziła ją do stanu głębokiej degeneracji, potężnej korupcji i moralnej zgnilizny!” Warto przypomnieć, że zderzenie z potężną korporacją prawniczą było znaczącą porażką rządu PiS-u, który skupił się na kluczowych dla państwa reformach. 19.04.06 Trybunał Konstytucyjny orzekł, że państwowy egzamin adwokacki jest sprzeczny z konstytucją, bo powinien on mieć charakter korporacyjny!

Wszyscy przyzwyczaili się już do tego, że przedstawiciele salonu mogą zwykłych ludzi obrażać i bić bez żadnych konsekwencji, natomiast zwykły człowiek publicznie kontestujący mafijny system III RP poważnie naraża się na kłopoty. Przykłady można mnożyć. Z jednej strony mamy człowieka Wałęsy bijącego nielubianego dziennikarza na sali sądowej na oczach swojego pryncypała i policji oraz policję, która robi sobie kpiny z ludzi żądających interwencji w tej sprawie. Mamy tu także Tuska, który obraża ludzi nazywając en bloc wyborców przeciwnych partii moherami albo porównuje polityków opozycji do złodziei plądrujących bagaże, a mimo to jest kochany przez dziennikarskie prostytutki, które próbują tę miłość wmusić społeczeństwu. Z drugiej strony mamy skromnych blogerów, którzy są nękani przez nieuzasadnione kontrole skarbowe, policyjne rewizje lub straszeni starciem sądowym z samym synem ministra sprawiedliwości, którego praca w biurze ojca oczywiście nie stanowi nepotyzmu. Zdarzają się też niepokorni biznesmeni, których niszczy się konfiskatami (np. Roman Kluska), wieloletnim przetrzymywaniem w areszcie (sprawa firmy Bestcom), porwaniami, zabójstwami.

Wykorzystywanie sądów i niesławnego art. 212 kk do nękania przeciwników politycznych, choćby przez Michnika i Wałęsę, to znany problem. Najlepiej byłoby uwolnić debatę publiczną od nadmiaru spraw sądowych, które szkodzą swobodzie wypowiedzi. Dociekanie przez sąd, co kto miał na myśli i w jakim stopniu miał rację, a w końcu orzekanie i dekretowanie prawdy jest niedorzeczne. Jednak nie ma na szans na zmiany, nękanie nie ustanie, gdyż sądy są dla salonu wygodnym dyspozycyjnym narzędziem uciszania niewygodnych ludzi. W związku z tym niektórym marzy się, by niejako odwrócić sytuację, odegrać się na przedstawicielach salonu tą samą bronią. Wiadomo, iż w związku z naszym chorym systemem sprawiedliwości, w tej grze jednak nie ma szans na sukces. Może chodzi tu o to, by sprawy, problemy pewnych uciszanych środowisk zostały bardziej nagłośnione... Jednakże najczęściej „nagłośnienie” to będzie miało zasięg bardzo ograniczony, głównie do prawicowych zaangażowanych blogerów. Media przemilczają lub traktują takie sprawy marginalnie, tak jak to było z pobiciem dziennikarza przez Gulczyńskiego. Dziś Gulczyński jest nadal pozytywnym bohaterem medialnych doniesień.

Tak dochodzimy do sprawy oskarżenia Wałęsy o wypowiedź podżegającą do przemocy. 07.05.09 (cz) blogerzy Artur M. Nicpoń i Łażący Łazarz, nawiązując do wypowiedzi Wałęsy opublikowanej w Dzienniku 06.05.09, zaprezentowali projekt akcji zmuszenia prokuratury do zajęcia się sprawą wypowiedzi Wałęsy przez masowe wysyłanie zawiadomień o popełnieniu przestępstwa do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz (Artur M. Nicpoń, Pozew przeciwko Wałęsie, Salon24/Artur M. Nicpoń 07.05.09). Wzorcowe zawiadomienie zostało starannie merytorycznie przygotowane. Powołując się na szereg artykułów kk określono przestępstwa Wałęsy m.in. jako podżeganie i publiczne nawoływanie polegające na sprowadzaniu niebezpieczeństwa dla życia lub zdrowia wielu osób, publiczne znieważanie grupy ludzi, usiłowanie udaremnienia groźbą bezprawną przeprowadzenia zgromadzenia. Dla uzasadnienia zawiadomienia zacytowano następujące zdanie Wałęsy: „Organizujmy się przeciwko tym szaleńcom, tym anarchistom, druga strona też niech się bierze za kamienie i kto przeżyje ten żyw będzie”. Dalej podano odpowiednią argumentację, wskazano przy tym na wysoką szkodliwość społeczną działania Wałęsy. Trudno mi z boku oszacować liczbę wysłanych zawiadomień, a sami autorzy akcji chyba zaprzestali szczegółowego informowania o jej przebiegu. Sądząc po wpisach, wysłano przynajmniej kilkanaście zawiadomień.

Dla zaprezentowania kontrowersji związanych z tą akcją oraz argumentów przemawiających za nią zamieszczam kilka komentarzy, wśród nich odpowiedzi i wypowiedzi samych autorów akcji.

Parę miesięcy temu asystent Wałęsy, niejaki Piotr Gulczyński, dał w mordę postronnemu człowiekowi w majestacie sądu tzw. „państwa polskiego” (celowo piszę w cudzysłowiu). Sprawą nie zainteresował się nikt pomimo tego, że incydent został uwieczniony przez kamerę. Czy Ty naprawde wierzysz, że po takim numerze, ktokolwiek w prokuraturze odważy się to pismo chociażby przeczytac?

Przekonaj mnie, że jest chocby cień szansy na wskóranie czegokolwiek.

Wiktor Kornhauer

A po co mam cię przekonywać? Sprawa jest prosta – znaczek i koperta, ile kosztują? 3 zeta? No, to tyle trzeba zainwestować. I już. Po co mamy z góry zakładać cokolwiek? Sam zdecyduj, czy wywalić te 3 zeta i mieć spokój sumienia by móc powiedzieć, że się zrobiło co trzeba. Przecież nie wzywam do pójscia na barykady.

Tyle się gada o tym, że jako obywatele powinniśmy robić inicjatywy, tylko się głównie jęczy na to, co zrobią lewaki, ale sami jakoś niemrawo. No to ja proponuję, żeby zacząć od czegoś prostego. Uda się czy nie – co za problem. My nabędziemy namacalnej wiedzy, a i po małej akcji nie będzie jakichś wielkich żali, że się nie udało.

Twój ruch.

Artur M. Nicpoń

Byle sobie z nas Lesio, z Adasiem listy do internowania nie ułożyli. Poza tym, jak znam życie, to nagle ujawni się przypadkiem, kto na salonie w czym pracuje, a kto się opieprza, kto inwalida, kogo żona rzuciła i jeszcze parę innych ciekawostek. WSI jeszcze nie do końca zdechło, a cały aparat sądowy jest u nas jakby retro. Inicjatywa mi sie podoba i powinna należeć przede wszystkim do ludzi młodych, takich nieudrutowanych. Ja jako wyborca Wałęsy, mam obowiązek przyłączyć się do wysyłających to zawiadomienie, to samo powinni uczynić wszyscy ci wyborcy Lecha, którzy uważają, że ten ich oszukał.

ljStach

Tego rodzaju zawiadomienia zazwyczaj nie wiążą się z żadnymi formalnościami. Jak jesteś za granicą, to już na pewno nikt Cię nie będzie fatygował. Po prostu uważasz, że ktoś popełnił przestępstwo i uzasadniasz to w tym piśmie. Prokuratura najpierw zbada czy są podstawy do wszczęcia śledztwa, a później musi zbadać sprawę samodzielnie, czy należy sformułować akt oskarżenia, czy sprawę umorzyć. Jeśli jesteś osobą pokrzywdzoną (tak jak tu), to masz prawo wglądu do akt podczas śledztwa i muszą cię informować o jego przebiegu. Masz prawo do odwoływania się od postanowień prokuratury oraz do udziału w procesie jako oskarżyciel posiłkowy. Prawo, nie obowiązek. Czym więcej zawiadomień wpłynie w sprawie, tym bardziej prokurator będzie zobligowany ją zbadać. Chyba warto. Wyobrażacie sobie, co by się działo gdyby Kaczyński nawoływał do wybijania ludzi kamieniami? A jeśli ktoś teraz faktycznie postanowi komuś łeb rozwalać, bo guru Wałęsa tak kazał? To jak się poczujemy?

Łażący Łazarz

Jeden z blogerów, który wziął udział w tej akcji, Michał Tyrpa, zamieścił fragmenty otrzymanej odpowiedzi – postanowienia o odmowie wszczęcia dochodzenia – jakżeby inaczej (Michał Tyrpa, Towarzysze i obywatele, Salon24/Michał Tyrpa 30.06.09). W uzasadnieniu odmowy pani prokurator Ewa Leśniewska usprawiedliwiała naszego niesfornego Wałęsę w ten to sposób, że ma on „powszechnie znany styl wypowiedzi charakteryzujący się przesadą, barwnością i nietypowymi przenośniami”. Innymi słowy: to tylko Wałęsa. Michał Tyrpa konstatuje: „Zakonotujcie sobie raz na zawsze: w demokratycznym państwie prawa, jakim jest Rzeczpospolita Polska A.D. 2009 wam – zwykłym obywatelom wolno mniej. Was, szanowne wyborcze mięso armatnie, mogą wsadzić do ciupy za nieposiadanie biletu. Dostojni towarzysze wzajemnej adoracji, których aż nadto dobrze znacie ze srebrnego ekranu, mogą pozwolić sobie nawet na sianie nienawiści.”

Lech Wałęsa, Bolek, dziwna mina

Obr. 1. Tym razem jeszcze uśmieszek nie zszedł z gęby Wałęsy.

Jakie wnioski nasuwają się z tej sprawy? Czy takie akcje z góry skazane na niepowodzenie, swego rodzaju prawnicze happeningi, mają sens? Wydaje mi się, że mają sens niewielki. Co prawda, można utwierdzić się w przekonaniu, jak bardzo stronniczy jest nasz wymiar sprawiedliwości, ale to już i tak wiemy doskonale. Oczywiście, pozytywne jest już samo wyzwolenie obywatelskiej energii, zdolności organizacyjnych, odwagi cywilnej. To wartości same w sobie, których nie można negować. Ale należy też zwrócić uwagę na to, że w tym przypadku mamy do czynienia z typowym przykładem wchodzenia do gry na warunkach wyznaczonych przez przeciwnika. Wypowiedź Wałęsy była ordynarną prowokacją, której celem była osłona działań Tuska. Z góry przegrana inicjatywa przeciwko Wałęsie wpisywała się w cele, które przed Wałęsą postawiono. Od 2 lat PR-owcy Tuska opanowali do perfekcji sterowanie debatą publiczną z pomocą mediów tak życzliwych dla jego ekipy. Mamy do czynienia z ciągłym narzucaniem tematów zastępczych, a w najbardziej prymitywnej wersji pojawiają się prowokacje Wałęsy lub happeningi Palikota. Wchodząc w tę sztuczną dyskusję, nawet jeśli werbalnie kontestujemy ekipę Tuska, to faktycznie działamy na jej korzyść.

Główna energia dziś powinna iść w pracę u podstaw, w upowszechnianie narracji prawicowej, patriotycznej. Trzeba jasno nakreślić linię podziału – gdzie jesteśmy my, a gdzie oni. Wydaje mi się, że Jarosław Kaczyński cechuje się przenikliwością polityczną, rzucając w przestrzeń publiczną proste hasła jako punkty odniesienia, stawiając w opozycji do siebie tradycję AK i tradycję ZOMO. Dużą walkę polityczną można wygrać tylko prostymi hasłami odwołującymi się do społecznych i historycznych archetypów. Nie zwalnia to oczywiście aktywnej społeczności z pielęgnowania wszystkich szczegółów tej narracji. Od chwalebnej polskiej historii po dzisiejszą zdradę elit, które w imię własnej władzy i dobrobytu rezygnują z polskich interesów głównie na rzecz Niemiec i Rosji. W ramach tworzenia naszej narracji ważne są zarówno prześwietne satyryczne teksty i komiksy ukazujące się na Blogpressie, rozmaite niezależne klipy polityczne na YouTube, jak i rzetelne analizy poszczególnych faktów politycznych na blogach. Wydaje mi się, że to nie jest, nie może być zmarnowana energia. Internet w najbliższym czasie będzie stawał się coraz ważniejszym medium, przejmując – powoli lecz nieubłaganie – obszary prasy, radia i telewizji. Jednocześnie Internet będzie eksplorowany przez świadomych użytkowników, którzy interesującą treść i komentarz są w stanie znaleźć po kilku kliknięciach, nie wiążąc się emocjonalnie z nudnymi, jednostronnymi mainstreamowymi portalami. Myślę, że dla tego rodzaju świadomych użytkowników brak autentyczności w politpoprawnych inicjatywach społecznościowych typu „Pępek Europy” itp. jest wręcz rażący, a to jest szansa dla szerszego zaistnienia inicjatyw inspirowanych przez autentyczne zaangażowanie w sprawy kraju.

Myślę, że w ramach swobodnej debaty z czasem wykrystalizują się jasne cele metapolityczne. Należy bowiem pamiętać, że zmiana dzisiejszej, wybitnie szkodliwej dla kraju, władzy to tylko jeden z celów, ale tak naprawdę trzeba zmierzać do tego, żeby polski naród obudził się wreszcie i stał się świadomy swojej indywidualności, pozytywnych cech i własnych dążeń w ramach Europy tego wieku.

W każdym razie główną przeszkodą jest obecnie sączona przez media podstępna narracja pełna nienawiści do prawdziwych przeciwników politycznych Donalda Tuska, który przy całej swojej nieudolności stał się dla postkomunistów skuteczną tratwą ratunkową. Stopniowe przełamywanie tej narracji w ramach możliwości i wolności, jaką daje Internet (jak na razie), jest więc tymczasem ważniejsze od z góry przegranych potyczek prawnych. Dzięki przełomowej pracy doktora Sławomira Cenckiewicza i doktora Piotra Gontarczyka Wałęsa ostatecznie stał się dla Polaków Bolkiem. Ktoś wreszcie powiedział, że król jest nagi i choć dworzanie próbują jeszcze zakrzyczeć prawdę, to nie ma już odwrotu. Powoli staje się jasne, że wolność, którą Polska otrzymała w 1989 r. jest zatruta od samego jądra, znacznie bardziej, niż większość ludzi w ogóle podejrzewała. Tak więc Wałęsa-Bolek może nadal pleść farmazony, siać prowokacje i zamęt, procesować się czy fizycznie atakować ludzi ujawniających jego moralny upadek. Może żyć z poczuciem siły i władzy, jaką dają mu postkomunistyczne układy. Okazując swoją wściekłość i nienawiść, obnaża jednak coraz bardziej siebie i całkowicie zdemoralizowane elity opierające swoją wiarygodność na jego kłamstwach.

Materiały dodatkowe

1. Lech Wałęsa wzywa do rękoczynów
Portal Dziennik.pl (Dziennik), 05.05.09. News usiłujący zrobić sensację z obelg i prymitywnych prowokacji Lecha Wałęsy. Wałęsa wpadł tu na „genialny” pomysł bitwy na kamienie między zwolennikami jego, Tuska i okrągłostołowych porządków w Polsce oraz ich przeciwnikami.
2. Pozew przeciwko Wałęsie
Blog Salon24/Artur M. Nicpoń [w trakcie przenoszenia w inne miejsce], 07.05.09. Projekt akcji blogerów Artura M. Nicponia i Łażącego Łazarza polegającej na wysyłaniu do prokuratury zawiadomień o popełnieniu przestępstwa w związku z wypowiedzią Wałęsy opublikowaną w Dzienniku.
3. Wałęsa nawoływał do zabójstwa? Blogerzy chcą śledztwa
Serwis Pardon – poppolityka, prawdy emocje i pogłoski, 16.05.09. Artykuł o akcji blogerów w związku z wypowiedzią Wałęsy opublikowaną w Dzienniku.
4. Towarzysze i obywatele
Blog Salon24/Michał Tyrpa, 30.06.09. Informacja o postanowieniu prokuratury, czyli postanowieniu o odmowie wszczęcia postępowania w związku z wypowiedzią Wałęsy opublikowaną w Dzienniku.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Przeczytałeś? Skomentuj!