Jako że odcinam się od klasy społecznej która dumnie zwie się wykształciuchami, to nie muszę tłumaczyć się z tego, że czasem czytuję brukowce. Szczególnie upodobałem sobie Fakt. Za 2 i 3 stronę, na których zgodnie pisują politycy i publicyści z każdej opcji, nic nie robiąc sobie z otoczenia, czyli reportaży z rozmaitych krwawych porachunków sąsiedzkich czy też romansów różnych gwiazdek popkultury z drugiej i trzeciej ligi. Dodać należy, że na ogół ci autorzy biorą poprawkę na poziom odbiorców szacowany mniej więcej na wykształcenie średnie niepełne. Dzięki temu piszą prosto i rzeczowo, o co im chodzi, oszczędzając czasu na rozlazłe dywagacje, naciągane i nieprzekonujące porównania i tym podobne elementy dyskursu wykształciuchów. Szczególnie nie żałuję 1,30 zł na Fakt już za sam codzienny felieton Macieja Rybińskiego. Dzisiaj kupiłem Fakt ze względu na plakat Marszałka Józefa Piłsudskiego, ponieważ postać tę cenię i szanuję. Plakat okazał się trochę tandetny, ale nie bądźmy drobiazgowi.
Dzisiaj chciałem pochwalić Fakt za jakże miły w nerwowych czasach dystans i nienachalną, z wyczuciem dozowaną ironię. Właśnie ten pazur ironii miałem na myśli w tytule wpisu. Oto, trafiając na notatkę o Ludwiku Dornie z typowym dla brukowca złośliwym tytułem Koniec luksusów, czas na autobus, spodziewałem się wyłącznie potoku złośliwości pisanych pod publiczkę niechętną na ogół całej klasie politycznej. A tu miła niespodzianka! Artykuł okazał się lekko ironiczny, z zabawną nutą nostalgii i w sumie nie przesadnie złośliwy. Postanowiłem zamieścić tutaj obszerny cytat:
Koniec luksusów, czas na autobus
Fakt 12.05.09
To już nawet nie jest cień dawnego próżnego Ludwika Dorna (55 l.). Z arogancji polityka, który jako marszałek Sejmu woził się rządowymi limuzynami i kazał oficerom BOR wyprowadzać swojego psa na spacer, nic już nie zostało. Teraz Ludwik Dorn, jak miliony obywateli, telepie się po mieście zatłoczonymi autobusami.
Być może życie szarego obywatela, który do Sejmu dojeżdża spod Warszawy koleją, patrzy smutno przez szybę miejskich autobusów i snuje się po chodniku, byłoby dla Dorna jakąś nauczką. Być może zaowocowałoby jakąś parlamentarną inicjatywą na rzecz zwykłych ludzi.
Ale Ludwik Dorn nic w Sejmie już nie znaczy. Wyrzucony z PiS wiedzie żywot niezależnego posła – niezależnego od partii i takiego, od którego też już nic nie zależy.
Obr. 1. Marszałek Polski i były marszałek Sejmu w Fakcie, 12.05.09.
Materiały dodatkowe
- 1. Dorn. Koniec luksusów, czas na autobus
- Serwis eFakt.pl. Artykuł oraz zdjęcie ilustrujące smutny los byłego marszałka słynącego z elokwencji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj!