Za sprawą skazującego wyroku w związku z tzw. seksaferą (2 lata i 3 miesiące bezwzględnego pozbawienia wolności, wyrok nieprawomocny) Andrzej Lepper, jak się zdaje, ostatecznie zniknął z polskiej sceny politycznej, ale bynajmniej nie wraca Wersal. Platforma Obywatelska nigdy nie kryła, że jej celem jest obrona biznesmenów przed rzekomą groźbą różnorakich represji ze strony państwa (w domyśle: państwa Kaczyńskich). My domyślamy się, że chodzi raczej o obronę biznesmenów szczególnego rodzaju, tych niezbyt uczciwych, o podejrzanych kontaktach. Jeden z przedstawicieli takich właśnie biznesmenów pokazał wczoraj swoje oblicze na przesłuchaniu komisji ds. afery hazardowej. Jego zachowanie było butne, aroganckie, podszyte złością i groźbą. Zachowanie to przeczyło treści odczytanego wystąpienia, w którym przedstawiał się jako wielce uczciwy biznesmen skrzywdzony przez polityków. Oto charakterystyczny fragment jego wypowiedzi o Mariuszu Kamińskim: „Funkcjonariusz opłacany z podatków, plujący na tych, którzy składają się na jego pensję, stworzył załganą historię, opisując wydarzenia, do których nigdy nie doszło, snując hipotezy wyssane z brudnego palca.” Do Wersalu więc nadal daleko naszym politycznym salonom, ale tym razem nie za sprawą Leppera, a za sprawą czołowych polityków Platformy Obywatelskiej i ich kolegów – owych „wielce uczciwych” biznesmenów.
Cofnijmy się w czasie jeszcze o jeden dzień. 10.02 w trakcie przerwy w przesłuchaniu posłanki Anity Błochowiak dziennikarze zarejestrowali ciekawą rozmowę między członkami komisji z PO – przewodniczącym Mirosławem Sekułą a Jarosławem Urbaniakiem. Przewodniczący wydawał partyjnemu koledze polecenia w następujących słowach: „Co my tu robimy za jakiś czyściec, czy co? ... Słuchaj, piszesz te wnioski o wykreślenie pozostałych? Napisz ten wniosek ... Wyczyść wszystkich naszych.” Następnego dnia nieprzekonująco tłumaczył, że chodziło o jakąś standardową procedurę związaną ze skróceniem listy świadków. Nie oszukujmy się. Przewodniczący komisji, która ma wyjaśnić aferę hazardową, w którą ewidentnie zamieszany jest rząd koalicyjny PO-PSL, wyraża zniecierpliwienie tym, że „nasi” przechodzą w tej komisji przez „czyściec”. Ale jak może być inaczej? Przewodniczący jest z PO, a w aferę zamieszani byli ministrowie z PO oraz podwładni tych ministrów. Siłą rzeczy komisja musi interesować się partyjnymi kolegami przewodniczącego komisji. Dalsza część wypowiedzi ociera się już o czynności nielegalne, zwłaszcza sformułowanie: „Wyczyść wszystkich naszych”. Samo rozumowanie w kategoriach nasi-pozostali dyskwalifikuje Sekułę jako wiarygodnego członka a tym bardziej przewodniczącego komisji śledczej. Wyraźnie zademonstrował on bowiem stronniczość na rzecz swoich kolegów. Mówienie o „czyszczeniu” też kojarzy się raczej z działaniami mafijnymi niż z działaniami ważnej instytucji państwa. Jako żywo przypomina się słynny sms Adama Halbera do Roberta Kwiatkowskiego z czasów innej afery – afery Rywina: „To jest świetny koleś – pracowity i lojalny, lubię go i cenię. Precz z siepactwem. Chwała nam i naszym kolegom. Ch..e precz!” Zdaje się, że to co nazwano kilka lat temu Rywinlandem wraca w całej rozciągłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Przeczytałeś? Skomentuj!